Niekiedy bywa tak, że gotujesz coś i nagle się okazuje, że ktoś właśnie w tym samym momencie serwuje to samo. Taką sytuację miałem wczoraj gdy mieszając w garze, nagle słyszę: " ...a wiesz co Olga Smile, właśnie wstawiła na facebooka?" Wiedziałem, że na pewno nie są to świeże szparagi, polewane sosem holenderskim, dlatego z udawaną ciekawością odpowiedziałem : "Sos boloński?" Cóż, czasem tak bywa, że pomysły są powielane, bez żadnego kopiowania i konsultacji. Pozwoliłem sobie zajrzeć do przepisu w/w blogerki i oznajmiam, że mój przepis jest mniej skomplikowany, jak zwykle okraszony prostotą i oblany łatwizną.
- 2 puszki pomidorów,
- 2 cebule,
- 1 mała papryczka chilli,
- 3 ząbki czosnku,
- 1 duża marchew,
- 2 łodygi selera naciowego,
- 100 g kotletów sojowych ( do gotowania 2 liście laurowe i 4 ziarna ziela angielskiego + sos sojowy ),
- 3 liście laurowe,
- 1 łyżeczka tymianku,
- 1 łyżeczka oregano,
- bazylia - dowolna ilość,
- pieprz, sól,
- olej rzepakowy,
- wegański parmezan,
- Kotlety sojowe wrzucamy do wrzątku i gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu, dorzucając 1 łyżkę sosu sojowego, sól, liść laurowy oraz ziele angielskie. Po ugotowaniu, kotlety kroimy, wręcz siekamy na małe kawałki.
- Cebulę podsmażamy z czosnkiem i papryczką chilli.
- Do całości dorzucamy startą na jarzynówce marchewkę, liście laurowe, oraz pokrojony w cienkie plastry seler naciowy. Smażymy przez kilka minut, by warzywa zmiękły i dorzucamy odsączone z płynu, drobno posiekane kotlety sojowe. Smażymy ponownie, przez chwilę.
- Dodajemy na patelnie przyprawy, oraz pomidory, przesmażamy wszystko tak by z pomidorów utworzył się sos.
- Końcowy etap obejmuje degustację, oraz ewentualne doprawienie.
Sos można podać z czymkolwiek i kiedykolwiek. Jeśli ktoś jest entuzjastą zjadania sosu łyżką, nie będziemy mu tego zabraniać. W przypadku, jeśli ktoś zapragnie zjeść ten sos z kopytkami lub ryżem, nie będziemy oponować. Towarzystwo w jakim zostanie podany ten sos, jest jak najbardziej indywidualną sprawą. U mnie sos wylądował klasycznie, na makaronie ( nie pełnoziarnistym ;) w towarzystwie bazylii i wegańskiego parmezanu. Jakie wrażenia??? Nie potrzebuję mięsa mielonego, ani żadnego innego, by "ukręcić" przepyszny sos boloński. Dziękuję, smacznego :) KURTYNA ! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz