Pyra jest jedyną słuszną nazwą podziemnej pomarańczy, jaką mi wpojono, jeszcze kiedy byłem dzieckiem. Towarzyszyła mi kilka razy w tygodniu i w sumie ciężko było sobie wyobrazić obiad bez niej. Pojawiała się na naszym stole w przeróżnych postaciach i za każdym razem zaskakiwała smakiem, kształtem, konsystencją i ułożeniem. Choć to tylko zwykła bulwa, potrafiła się przeobrazić w przepiękny, chrupiący placek, który polany sosem, lub śmietaną sprawiał, że odpływałem w nieziemskich doznaniach. Hitem stołowym były również kluski, które potrafiły swą szarością rozświetlić niejeden dzień i smakiem porąbać głowę. Gdy już dorastałem i zacząłem sam robić zakupy, wielkim szokiem było dla mnie jak ludzie potrafią się zwracać do mojego ukochanego warzywa. O ile nazwa ziemniaki nie była obco brzmiąca, gdy usłyszałem kartofle poczułem jakiś dziwny niesmak i miałem wrażenie, że ktoś chyba się pomylił. Apogeum zaskoczenia przyszło, gdy byłem na gościnnych występach i usłyszałem , że na obiad będą grule. Siadając do stołu, nie bardzo wiedziałem czego mogę się spodziewać, gdyż dziwnie brzmiąca nazwa mogła być zapowiedzią wszystkiego. Gdy główne danie wjechało na stół i moim oczom ukazały się pyry, pomyślałem że chyba ktoś sobie jaja robi. Ziemniaki, kartofle i na to wszystko grule ??? Moje zdziwienie wymieszało się z szokiem i zaczęło wrzeć jak woda w czajniku pozostawiona na gazie. Bez względu na to gdzie jestem i gdzie mieszkam, zawsze będę wierny nazwie, która została wyrzeźbiona w mojej głowie. Nawet gdy kiedyś zamieszkam w kartoflanej krainie, będę używał nazwy, którą wyniosłem poprzez wychowanie w Pyrlandii.
- młode pyry,
- 1/2 szklanki orzechów nerkowca,
- 1 szklanka słonecznika,
- sok z połowy cytryny,
- woda ( więcej niż jedna szklanka),
- koperek,
- 1 mała cebula,
- pieprz,
- sól,
- olej z pestek winogron.
- Orzechy nerkowca zalewamy gorącą wodą i odstawiamy na bok.
- Młode pyry myjemy i wrzucamy do gara z osoloną wodą. Gotujemy przez około 12 minut, po czym wyciągamy je i wykonujemy krzyżowe nacięcie. Układamy je na blaszce wyłożonej papierem, smarujemy olejem i wstawiamy na ok. 30 minut do piekarnika (200 stopni). Po ok. 15 minutach gdy zaczną się poszerzać nacięcia, posypujemy solą.
- Nerkowce, słonecznik, sok z cytryny, połowę koperku wrzucamy do blendera. Podlewamy to wszystko wodą, miksujemy. Wodę dolewamy ostrożnie by nie zrobić zbyt wodnistego twarogu.
- Po zmiksowaniu dorzucamy pokrojoną cebulę, drugą połowę koperku, oraz pieprz i sól.
Najprostszą metodą i chyba najbardziej praktyczną będzie oderwanie kawałka pyry i zanurzenie jej w zielonym twarogu. Danie banalnie proste, ale dla mnie to smak dzieciństwa, który będzie mi towarzyszył zawsze. Polecam i życzę smacznego :)
A gdzie olej? Do pyrek?
OdpowiedzUsuńTaaaa zapomniałem dopisać ;) Juz naprawiam błąd ;)
OdpowiedzUsuń