Lawirując pomiędzy wytrawnymi daniami i stosem przypraw, szukałem inspiracji do wykonania kolejnego obiadu. Przesypywałem paprykę ze słoika na blat i z blatu do słoika, licząc że w czerwonym pyle zobaczę podpowiedź. Podrzucając ziele angielskie, nabrałem wprawy jak żongler, który szarpie na czterech etatach, bo zwolnili lwa, żyrafę i wielbłąda. Ta gimnastyka mnie również nie natchnęła żadną twórczą myślą. Ułożyłem z liści laurowych wachlarz i próbowałem ostudzić nieco mój zapał i nadać nieco świeżości swym rozpędzonym myślom, które galopowały jak kanar w tramwaju. Wizja kolejnego klopsa, makaronu, ryżu czy hołubionej przeze mnie Jaglanki, raczej do mnie nie przemawiała i wręcz doprowadzała do furii. W pewnym momencie w moje ręce wpadł słonecznik, którego zacząłem ciskać nerwowo do szklanki, obok której spokojnie stała Pani Orkiszowa. Pojawiła się myśl, która zazwyczaj towarzyszyła mi w godzinach porannych i przybierała formę śniadaniową. Sam nie wiem, dlaczego wcześniej nie przyszedł mi na myśl, naleśnik z twarogiem, który w dzieciństwie był nieodłącznym elementem menu obiadowego. Postanowiłem natychmiast to zmienić i przełamując się jak leżak na plaży w Niechorzu, wróciłem do korzeni serwując serek ze słonecznika, zawinięty w szmatę (czyt. naleśnik).
- 2 szklanki mąki orkiszowej ( może być pszenna zwykła, najzwyklejsza),
- 2 szklanki mleka roślinnego,
- szczypta soli
- łyżeczka cukru trzcinowego, ksylitolu lub innego słodziwa,
- 1 łyżeczka oleju z pestek winogron + odrobina do smażenia.
SEREK:
- 1 szklanka słonecznika łuskanego,
- sok z połowy cytryny,
- woda,
- ksylitol lub cukier (w zależności od upodobań - musi być słodko),
- garść czarnej porzeczki.
- Słonecznik na około 30 minut zalewamy ciepła wodą i odstawiamy na bok. Podobno można zrobić też bez namaczania, ale wolałem nie kombinować.
- Odsączamy słonecznik z płynu, wrzucamy do kielicha blendera z cukrem, sokiem cytrynowym i miksujemy. Wodę dolewamy stopniowo. Więcej gdy twarożek ma być rzadki, mniej gdy chcemy gęstą masę.
- Gdy twarożek osiągnie zadowalający nas stan, dorzucamy porzeczki i ponownie miksujemy.
- Wcześniej usmażone naleśniki smarujemy serkiem, dorzucamy kolejne porzeczki i zawijamy.
Choć naleśniki w dzieciństwie odrobinę różniły się od tych, które sobie zaserwowałem, nie będę ukrywał, że na chwilę znów zasiadłem przy kuchennym stole w rodzinnym domu. Pamiętam jak wyjadałem palcem ser, który był przyprawiony aromatem migdałowym i nie było nic lepszego w tamtej chwili ! Gorąco polecam tę podróż. Smacznego :)
Uwielbiam tego typu naleśniki. Do tego jeszcze rozpuszczona czekolada i jest impreza. :D
OdpowiedzUsuńSuper! Zaraz zabieram się do roboty.
OdpowiedzUsuńSmacznie i apetycznie! :)
OdpowiedzUsuńWypróbowałam są super! Serek rewelacja!!
OdpowiedzUsuńZ jakiego mleka te naleśniki?
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zrobiłam parę testów i jestem mega zaskoczona efektem na mleku sojowym. Tak dobre naleśniki nie wychodzą z niczego innego. A konsystencja genialna. Cienkie, elastyczne, bardzo smaczne. Nie jestem fanką soi, ale ta wersja mnie powaliła. :)