Po całym dniu pracy, spędzonym w bezlitośnie grzejącym słońcu, nie miałem ochoty na długie zabiegi kulinarne. Nawet przez myśl mi nie przeszło, by wdawać się w rozciągnięte w czasoprzestrzeni długoterminowe romanse z potencjalnymi produktami. Moje myśli, które zawsze starały się w porządku alfabetycznym poukładać w przeznaczonych do tego szufladach, nagle zostały opanowane przez chaos i obijały się o czaszkę. Twarz, która została zgwałcona przez promienie słoneczne, wyrażała swe niezadowolenie przybierając kolor mocno przybrudzonej cegły. Starałem się opanować emocje i nie wybuchnąć. Miałem ochotę krzyczeć, płakać, śmiać się i w akcie bezsilności zasadzić komuś potężnego kopa. Rozwiązanie, które miało przyjść i zmienić kierunek nadciągającej burzy, nadal pozostawało po za zasięgiem. Nie wytrzymałem i zacząłem biec, po drodze chwytając wszystko co było świeże i znajdowało się w zasięgu mojej ręki. Nie zważałem na krzyki i próby zatrzymania, jak w amoku wyprzedzałem kolejne osoby snujące się ulicami. Do domu wpadłem jak Hanka Mostowiak w kartony i zacząłem energicznie ciąć wszystko, co udało mi się przynieść do domu....aż tu nagle chwila olśnienia...Co ja robię??? W myślach sam siebie zrugałem, naplułem w twarz i wykrzyczałem: Obiad robię !!! Jestem niemiłosiernie głodny !!!
- 1/2 małego kalafiora,
- 2 marchewki,
- 1 pietruszka,
- por,
- garść szpinaku,
- puszka białej fasoli,
- kiełki brokuła,
- curry,
- papryka chilli,
- pieprz, sól.
- olej sezamowy,
- 1 mleczko kokosowe
- kilka kropel soku z cytryny.
- Poczynania rozpoczynamy od ugotowania makaronu.
- Warzywa (por,marchewka,pietruszka) kroimy w dowolne kształty, pamiętając by nie były zbyt grube. Do krojenia marchewki użyłem obieraczki julienne. Por pokroiłem w skośne talarki. Kalafior rozdrobniłem dwoma obrotami w malakserze, ostrzem w kształcie literki S. Białogłowego towarzysza można najzwyczajniej w świecie rozerwać na mniejsze kawałki, w dłoniach.
- Na oleju sezamowym podsmażamy por, po czym dorzucamy marchewkę i pietruszkę i kalafior. Podsmażamy kilka minut (warzywa muszą być chrupiące) po czym dodajemy fasolę. Doprawiamy, uważając by nie przesadzić z curry.
- Po kilku zamieszaniach w garze, dodajemy mleczko koksowe oraz liście szpinaku. Na chwilę przed ściągnięciem z palnika dodajemy kilka kropel cytryny.
- Wystarczy kilkanaście sekund by składniki się połączyły i możemy wykładać zawartość gara, na wcześniej przygotowany makaron.
Głód nie jest dobrym doradcą, ale czasami potrafi zaprowadzić człowieka do krainy dobrego smaku i szybkich rozwiązań. W tym przypadku, nie napracowałem się zbyt wiele, a uwierzcie były powody do mruczenia ;) Życzę udanego piątku, oraz smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz