wtorek, 5 kwietnia 2016

FASZEROWANA KAPUSTA WŁOSKA Z INDYJSKIM AKCENTEM

Do wykonania dzisiejszego dania, zainspirowały mnie gołąbki zaprezentowane przez Pawła aka Weganona. Nie ukrywam, że pozazdrościłem mu kapuścianego smaku wymieszanego z kaszą jaglaną i postanowiłem pójść tym śladem. Moja wizja była nieco inna, ale kapustę, która jak na razie nigdzie nie rzuciła mi się w oczy, trzeba było gdzieś nabyć. Na pierwszy rzut poszedł, najczęściej odwiedzany przeze mnie dyskont z owadem w logo, gdzie tylko biała ( dająca wiele do życzenia ) kapusta mizernie spoglądała na mnie. W miejscu gdzie Okrasa macha swymi nożami, w towarzystwie Pani redaktor Wellman, również totalna klapa. Myślę sobie, może w sklepie którego hasłem jest "Every little helps" znajdę to czego potrzebuję. Przeliczyłem się. Wizja rezygnacji już mnie chwytała za ramię i szyderczo chichotała do ucha. Nie poddając się, uderzyłem do dyskontu, którego logo przedstawia psa z reklamówką - żulówką w pysku. Zwycięstwo, wracam do domu z tarczą ( czyt. z piękną kapustą włoską ).



  • 1 średnia kapusta włoska ( Niestety nie zdążyłem jej zważyć. Wybaczcie, ale byłem tak podjarany wykonywaniem potrawy, że gdzieś mi to umknęło ),
  1. Kapustę obieramy z wierzchnich ( nadszarpniętych przez ząb czasu i leżakowania ) liści.
  2. Myjemy głowę ( kapuścianą oczywiście ).
  3. Kapuchę gotujemy w osolonej wodzie, przez około 10 minut, bez przykrywania garnka. Liście mają delikatnie zmięknąć, by dało się je ładnie rozkładać. UWAGA! Nie wycinamy głąba. 
  4. Po wyciągnięciu kapusty z wody ( robimy to ostrożnie by kapusta się nie rozpadała ) rozkładamy delikatnie liście ( nie odrywamy ) i gdy dotrzemy do mniejszych bardzo ciasno, założonych na siebie liści wycinamy je wraz z częścią głąba, zwracając uwagę na to by nie uszkodzić rozłożonych liści. Wyciętych liści nie wyrzucamy, gdyż przydadzą się nam do farszu, o którym piszę poniżej.

FARSZ:
  • 1 szklanka kaszy jaglanej,
  • 1 szklanka czerwonej soczewicy,
  • 2 czerwone papryki,
  • 2 cebule,
  • 2 ząbki czosnku, 
  • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego,
  • mała papryczka chilli,
  • kmin rzymski, 
  • curry,
  • imbir,
  • cynamon, 
  • pieprz, sól.
  • olej kokosowy.

Moje szczęście ciężko jest opisać, gdyż w trakcie przygotowań zawitała do nas koleżanka Ania, która parę dni temu gościła w Indiach. W ramach gadżetu z podróży otrzymaliśmy set z przyprawami, które na kilometr roztaczają swój aromat. 

  1. Jaglankę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
  2. Soczewicę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
  3. Cebulę podsmażamy z czosnkiem na oleju kokosowym,
  4. Dorzucamy pokrojoną drobno paprykę czerwoną i chilli.
  5. Siekamy kapustę, którą wcześniej odłożyliśmy na bok i dorzucamy do reszty.
  6. Dodajemy koncentrat, przyprawy i podsmażamy jeszcze przez chwilę. 
  7. Podsmażone warzywa mieszamy z soczewicą i kilka razy traktujemy blenderem ręcznym .
  8. Dorzucamy do farszu kaszę jaglaną i mieszamy. Nie używamy już blendera do mieszania składników. 


KOŃCOWE MANEWRY (czyt. Faszerowanie )
  1. W miejsce gdzie znajdowały się wycięte przez nas liście, układamy większą ilość farszu i zamykamy ją liśćmi, które odchyliliśmy na boki.
  2. Nakładamy kolejną warstwę farszu i ponownie zamykamy liśćmi, odtwarzając kształt kapusty.
  3. Czynność powtarzamy do wyczerpania liści. 
  4. Kapustę smarujemy olejem kokosowym. można delikatnie obsypać przyprawami ( ja tego nie uczyniłem ) i zawijamy w folię aluminiową. Wiem, wiem, wiem...folia aluminiowa jest do bani, ale nic innego nie miałem na podorędziu. Podobno, można tę kapustę zwinąć w gazę i ugotować ją w bulionie. Wolę jednak podpiekać. Można też obwiązać sznurkiem i zapiekać w naczyniu żaroodpornym.
  5. Pieczemy przez 40 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Po upływie tego czasu, odchylamy delikatnie folię i pieczemy przez kolejne 10 minut.

W trakcie gdy kapusta "dochodziła" w piekarniku, wykonałem banalnie prosty sos, który oczywiście możecie zastąpić dowolnym, waszym ulubionym. Na patelnie wrzuciłem czosnek, kawałek papryczki chilli ( podsmażyłem ) dodałem puchę pomidorów ( podsmażyłem ). Popieprzyłem, posoliłem, skropiłem delikatnie sokiem cytrynowym, dorzuciłem natkę pietruszki i sos gotowy. 
Przepis jest długi i trochę słów trzeba połknąć, zanim się dojdzie do finału. Przygotowanie nie wymaga specjalnych umiejętności, ale nie ukrywam, że trzeba trzymać emocje z zaciągniętym hamulcem. Obróbka składników to około 1 godzina + pieczenie. Gorąco polecam tę włoską głowę, jako samodzielne danie, które powala swym smakiem na kolana :) Pozdrawiam i życzę smacznego :)

2 komentarze: