W związku z tym, że przez
obowiązki służbowe, od wtorku jestem odcięty od kuchni, postanowiłem się
odnieść do komentarzy, oraz do wiadomości, które otrzymałem po emisji programu
w TVN Meteo Active. Pojawiło się wiele komentarzy sugerujących, że lepiej
wyglądałem gdy miałem więcej ciała. Bo twarz była bardziej gładka? Bo teraz
starzej ? Czasu się nie oszuka, a gdy gęba jest wypełniona tłuszczem jak usta
botoksem, to nie ma się co dziwić, że zmarszczek nie widać. Niektórzy nie
dostrzegają, że po za wyglądem, są ważniejsze rzeczy, takie jak : dobre
samopoczucie, samoakceptacja, lepsza forma i przede wszystkim zdrowie ( jeśli
nie ma zdrowia to cała reszta to ch..) Na szczęście pośród tych komentarzy,
próbujących mi uświadomić, że idę złą drogą, pojawiły się wiadomości od osób,
które chciałyby zmienić swoje życie,
wyjść z wypełnionej tłuszczem skóry.
Jak się zabrać do czegoś, co na pozór
wydaje się niemożliwe? Od czego zacząć zacząć? Myślę, że najprostszą drogą i w
sumie najważniejszą metodą, jest odpowiedź na pytanie czy chcemy coś zmienić. Wiele
razy myślałem o tym, by coś zmienić, by
zrzucić choć kilka zbędnych kilogramów, ale od samego myślenia jeszcze nikt nie
schudł. Zdarzało mi się przechodzić na
dietę, ale niestety bez aktywności fizycznej, bez drastycznych zmian w życiu,
takie próby nie mają sensu. Wiem, że łatwo się o tym pisze, ale czasem by
zrozumieć położenie w jakim jesteśmy, trzeba zapukać w dno od spodu i zdać
sobie sprawę z powagi sytuacji.
Drugim krokiem powinno być wyjście z domu i
poddanie się aktywności. Nikt tutaj nie mówi, że od razu musicie galopować jak
Koń Rafał. Wystarczy zwykły marsz, lub jeśli czujemy się na siłach może to być
marszobieg. Dla mnie motorem napędowym była waga, dzięki której oszukiwałem
swoją głowę. Ważyłem się przed bieganiem i zaraz po powrocie z treningu i nie
przeszkadzała mi świadomość, że kilogram czy dwa to tylko woda, która i tak za
chwilę uzupełnię. Jarałem się tym spadkiem jak Rzym za Nerona. Uciekające w
tempie ekspresowym kilogramy stały się dla mnie motywacją, oświetloną ścieżką w
zamroczonym, tłustym cielsku z którym musiałem egzystować.
Nie dostałem szansy
od nikogo. Takich rzeczy nikt nie rozdaje na ulicy za frajer. To MY SAMI musimy
dać sobie szansę, stworzyć okazję i wyrzucić z życia wszystko co nas niszczy.
Najważniejsze by zrozumieć, że to my rządzimy naszym ciałem i decydujemy co się
z nim będzie działo. Choćbyśmy wymyślali kosmiczne konkurencje, elektryczne
bierki sportowe, mistrzostwa w rzucie czymkolwiek, itd…bez wylania hektolitrów
potu efekt będzie mało widoczny, lub żaden. Musimy się przyzwyczaić do tego, że
niejednokrotnie będzie trzeba wyjść poza strefę komfortu i sprawić, że
poczujemy się jak przewrócona tysiące razy na lewą stronę poszewka. Co zrobić
gdy już jesteśmy na dobrej drodze i nagle przychodzi moment zwątpienia, nie
chce się wyjść z domu? Gdzie szukać motywacji, chęci i sił by się podnieść i
nie uskuteczniać statyki ? Wystarczy usiąść wygodnie w fotelu i przypomnieć
sobie 2 fakty z życia. Dwa wspomnienia, które zawsze sprawiają, że odzyskuję
siły, wiarę i chęci ( Tak! Miewam czasem takie chwilę i mam na nie swój sposób
). Wystarczy, że przypomnę sobie jak było mi źle, gdy byłem grubasem i jak jest
mi dobrze, po zakończonym treningu. Dwa skrajne odczucia ze wspólnym
mianownikiem jakim jest BIEGANIE.
E, tam, nie warto się przejmować tym co gadają ludzie, bo ich osądy są wydawane na tak wątłych podstawach, że aż się w głowie nie mieści. Schudłam ostatnio. Nie był to jakiś super wyczyn, bo z 59-60 kg do 56, oczywiście zazdrość pełna wśród różnych babów, och co Ty robisz, na pewno dużo seksu (ostatnio wyszłam za mąż, stąd takie głupie i absolutnie niestosowne komentarze od 20 lat ode mnie starszej, nieznanej mi bliżej kobiety). A ja zmagałam się przez pół roku z problemami trawiennymi nieznanego pochodzenia, musiałam zastosować dietę lekkostrawną, a większość (nawet potencjalnie bezpiecznego) jedzenia powodowała paskudne bóle brzucha. Zjedzenie czegokolwiek po 16 z kolei, że nie mogłam usnąć, bo było mi zwyczajnie niedobrze.
OdpowiedzUsuńPanie mówią: też bym tak chciała. Uhm, powodzenia...
Także nie ma co się przejmować zwłaszcza obcymi ludźmi, tylko robić swoje.
Nie zrozumie ten, kto nie podjął się tego trudu..Każdy, nawet ten mały sukces jest bardzo ważny...Gratuluję :)
UsuńKochany, znam babcie i matki otyłych dzieci, które też utrzymują, że faldki na dziecku muszą być a kochanego ciała nigdy za wiele. Podziwiam Cie i obserwuje, idź swoją drogą.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKochany, znam babcie i matki otyłych dzieci, które też utrzymują, że faldki na dziecku muszą być a kochanego ciała nigdy za wiele. Podziwiam Cie i obserwuje, idź swoją drogą.
OdpowiedzUsuń