czwartek, 17 listopada 2016

EKSPRESOWE CIASTO Z GALARETKĄ MALINOWĄ I CHIA

Na zegarze wybiła godzina dwudziesta, a ja dopiero znalazłem chwile wytchnienia, po kilku godzinach spędzonych nad kolejnym tekstem. Rozsiadłem się na kanapie i jak narkoman ostatnią kreskę, zacząłem uszami wciągać rozsypaną w pokoju ciszę. Brak jakiegokolwiek dźwięku, bezruch cienia na ścianie, działają jak woda na młyn, rozpędzając festiwal kreatywnych pomysłów. W tym przypadku nie mogło być inaczej. Nie wiem jak szybko znalazłem się w kuchni, ale gdy się obejrzałem za siebie, widziałem kanapę, która uwolniona spod mojego ciężaru, próbuje przybrać pierwotny kształt. W szaleńczym amoku, zacząłem wsypywać produkty do miski. Naprzemiennie mieszałem i smakowałem, próbując zrobić coś dobrego, wykorzystując minimum składników. Przez 5 minut w kuchni wyglądało, jakby ktoś z pierwszego piętra, zrzucił worek z mąką. Musiałem się spieszyć, bo wizja którą miałem była jak flesz, który mógł być przytłumiony, kolejnym pomysłem. Po chwili już kucałem przy piekarniku, obserwując ciasto, które dopiero co wjechało w ciepły klimat. Wiedziałem, że niczego nie zobaczę, ale zawsze otoczony ciekawością, zerkam, jakby w mgnieniu oka płynne ciasto miało się zamienić w pulchny placek. Mniej więcej po 25 minutach, gdy przyszła chwila prawdy, poczułem ostry strzał w potylicę. Nie, moi drodzy nikt mi nie przypie** niczym ciężkim. Przypomniało mi się, że nie dodałem żadnego oleju do ciasta. Zazwyczaj w takich momentach, mój język zamienia się w tasak i ostrymi słowami tnie powietrze. Tym razem panował spokój, w milczeniu, kontynuowałem zamierzony plan. Jak się później okazało, opłaca się czasem o czymś zapomnieć.


  • 250 g mąki krupczatki,
  • 1 1/2 szklanki mleka roślinnego,
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej,
  • kilka kropel ekstraktu waniliowego,
  • 1 łyżka soku cytrynowego,
  • ksylitol (dodałem około pół szklanki, ale można manewrować tą ilością w ramach zaspokojenia słodkich potrzeb),
  • jeśli nie ma ochoty na taki eksperyment, można dodać ok. 50 ml oleju (kokosowy/ryżowy/z pestek winogron, etc. ).
  1. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą i powstałą masę wylewamy na blachę (20 x 25 cm) wyłożoną papierem do pieczenia.
  2. Pieczemy przez około 20-25 minut, w temperaturze 180 stopni. Ciasto sprawdzamy patyczkiem. 

W czasie, gdy ciasto dogorywa w piekarniku, możemy się zabrać, za przygotowanie galaretki.

  • 1 szklanka mrożonych malin,
  • 1 szklanka wody,
  • 2 łyżki nasion chia,
  • 1 płaska łyżeczka agar agar,
  • 2 łyżki ksylitolu. 
  1. Do garnka wrzucamy maliny, ksylitol i wlewamy wodę - podgrzewamy.
  2. Po około 2-3 minutach, dorzucamy rozrobiony w niewielkiej ilości wody agar. 
  3. Gotujemy przez około 1 minutę, po czym ściągamy z palnika.
  4. Dorzucamy nasiona chia.
  5. Po lekkim przestudzeniu, wylewamy na ciasto. 
  6. Czekamy na "ścięcie" galarety, lub żeby przyspieszyć wkładamy na około 30 minut do lodówki. 

Do ostatniej chwili, nie wiedziałem jaki będzie finał tych poczynań. Pełen obaw, ukroiłem pierwszy kawałek i o dziwo...bez tłuszczu też jest smacznie, choć ciasto jest mniej puszyste (bardziej zbite). Jeśli ktoś stawia na odtłuszczoną przekąskę, na pewno to będzie dobra opcja. Życzę miłego eksperymentowania, oraz smacznego. Dzień dobry ;)




1 komentarz:

  1. Kolorki zachęcają do zjedzenia. Do tego dobra herbata albo kawa według pięciu przemian na zdrowej przefiltrowanej wodzie :)

    OdpowiedzUsuń