Po wzmożonym wysiłku przyszedł czas na aktywności w kuchni, które wynagrodzą wszystkie wybiegane kilometry i uzupełnią spalone kalorie. Z racji nieobecności, nie byłem uwikłany w żaden romans z Fasolką, ale ta chyba słyszała o kulinarnych imprezach odbywających się u mnie i postanowiła się sama wkręcić. Nie zwykłem oceniać kobiet, ale ta wyjątkowo wysoka i szczupła dama, okazała być się łatwą w rozpracowaniu imprezowiczką. Nie musiałem się wdawać w żadne gierki słowne, gdyż zielona jak trawnik panna, sama się rozgościła w garnku. Gdy już myślałem, że nic mnie już nie zaskoczy, do fasolowych igraszek dołączył Czosnek, pod rękę z Jabłkiem. Oj namieszali ostro, zmieniając wszystkie założenia kulinarnej orgii. Nie mam im jednak tego za złe, gdyż swym minimalizmem zapewnili mi kulinarny orgazm.
PYRY HASSELBACK
- Pyry myjemy, osuszamy i nacinamy co 2-3 mm, zwracając uwagę, by nie rozcinać do końca. Nie możemy przecież dopuścić by pyra się rozpadła.
- Układamy nasze bulwy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, skrapiamy olejem, przyprawami i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni ( termoobieg ). Pieczemy przez 20 minut.
- Wyciągamy blachę z piekarnika, skrapiamy "podziemną pomarańczę" ponownie olejem i jeszcze raz doprawiamy. Tym razem przetrzymujemy w piekarniku 30 minut.
- 500 g zielonej fasolki (odmiana Mamut, choć można zastąpić inną),
- 4 ząbki czosnku,
- 1 jabłko,
- olej rzepakowy,
- pieprz, sól.
- papryka chilli.
- garść nerkowców.
- Fasolkę myjemy, odcinamy końcówki, po czym gotujemy w osolonej wodzie, przez około 5 minut.
- Na patelni rozgrzewamy olej, podsmażamy czosnek.
- Dorzucamy do czosnku obrane i pokrojone jabłko, posypujemy papryką chilli.
- Dorzucamy ugotowaną fasolką i chwilę (około minutę ), podsmażamy by smaki się połączyły.
- Po wyłożeniu na talerz, posypałem całość, podprażonymi na suchej patelni, nerkowcami.
Do wykończenia zagadnienia potrzebny będzie sos, którego przygotowanie zajmie kilkanaście sekund.
- 200 ml śmietanki sojowej,
- 1/2 pęczka koperku,
- pieprz, sól,
- 1 łyżeczka soku z cytryny.
Jak widać, nie napracowałem się zbyt wiele by zjeść pyszny posiłek. Minimalizm i ekspresowe wykonanie, to jest to co kocham w roślinnej kuchni. Życzę smacznego :)
Znowu pyszny przepis,aż ślinka leci.
OdpowiedzUsuńNa tych ziemniakach poległam :) muszę znowu spróbować bo moja dusza jest zdecydowanie ziemniaczana :)
OdpowiedzUsuń