Jak zwykle do niektórych spraw trzeba dojrzeć i tak samo też było w przypadku pasztetu warzywnego. Zabierałem się do niego przez kilka ładnych dni i w końcu przyszła niedziela, troszkę więcej czasu, stało się ! Tak się zadziało, że moje zmagania kilkugodzinne wylądowały w koszu. Proporcje, które zastosowałem nie sprawdziły się i z pasztetu zrobił się mus warzywny zamiast pięknej uformowanej warzywnej babeczki. Na szczęście dla mnie i wcześniej wspomnianego wypieku, dyskont spożywczy z owadem w logo jest otwarty do godz. 19:00. Uff ! Zdążyłem nabyć kolejną porcję warzyw i przystąpiłem do ponownego działania. O efektach nie będę dużo pisał, ale zaprezentuje kilka zdjęć.
- 2 duże selery,
- 3 marchewki,
- 2 pietruszki ( korzeń ),
- 2 cebule,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 łodygi selera naciowego,
- 1 pęczek zielonej pietruszki,
- 0,5 l bulionu warzywnego,
- 1 szklanka bułki tartej,
- 4 łyżki mielonego siemienia lnianego,
- 1/2 szklanki wody,
- 1 łyżeczka papryki słodkiej,
- 2 łyżeczki papryki wędzonej słodkiej,
- szczypta chilli ( można sypać zgodnie z pragnieniami ),
- 1 łyżka majeranku,
- 1 łyżka czosnku niedźwiedziego,
- pieprz sól,
- 2 łyżki oleju kokosowego.
- Siemię zalewamy wodą i odstawiamy na bok.
- Seler, marchew,pietruszkę, ścieramy na jarzynówce.
- Cebulę, seler naciowy,i czosnek bardzo drobno kroimy i podsmażamy na oleju kokosowym.
- Dorzucamy do garnka resztę warzyw i przez chwilę podsmażamy ( ok 2 min ).
- Zalewamy bulionem, doprawiamy i dusimy na małym ogniu do uzyskania odpowiedniej miękkości warzyw.
- Po ściągnięciu z gazu, dorzucamy do zawartości, bułkę tartą oraz namoczone siemię lniane. Wszystko dokładnie mieszamy ( pomieszałem odrobinę blenderem ) a na koniec wrzucamy pokrojoną natkę pietruszki i jeszcze raz mieszamy ( tym razem łyżką - no chyba, że ktoś woli łokciem ).
- Zawartość przekładamy do keksówek, wyłożonych papierem do pieczenia ( wymiar dolny keksówki - 22cm ).
- Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni ( góra/dół ) przez 1 godzinę. Kolejne pół godziny pieczemy z wykorzystaniem termoobiegu + opiekanie z góry.
- Pasztet spożywamy po całkowitym wystudzeniu. Najlepszy jest następnego dnia, gdy już chwile stoi w lodówce.
Mając takie możliwości jakie dają nam warzywa, warto jest poświęcić trochę czasu raz w tygodniu by przygotować sobie coś pysznego na kanapkę. Zarówno wszelkiej maści pasty, tak i teraz pasztety na stałe zagoszczą w mojej lodówce. Poza walorami smakowymi, które regulujemy sami, mamy dodatkowo kilka ładnych złociszy w kieszeni, które możemy przeznaczyć na kolejne warzywa. Podoba mi się to roztaczane zielone, oszczędnościowo - zakupowe koło. Życzę wszystkim udanego dnia i tradycyjnie ...SMACZNEGO :)
fajny przepis, ja bym dała zamiast bułki tartej płatki jaglane, będzie bardziej wartościowe i bezglutenowe.
OdpowiedzUsuńKażda kombinacja jest dobra :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńa wyjdzie z płatkami jaglanymi ? Probowałas Elzbieto ?
OdpowiedzUsuńpodoba mi się to, że użyłeś takich popularnych, ale właśnie pysznych i często niedocenianych warzyw!
OdpowiedzUsuńKombinacja tych prostych warzyw, jest najpyszniejsza :)
UsuńDzień dobry :) A ja chciałam zapytać jak duża porcja / ile pasztetów wychodzi z podanej ilości składników? Ewentualnie czy taki pasztet warzywny można zamrozić? :) Gotuję w zasadzie dla jednej osoby, więc.. Nie potrzebuję przeogromnych porcji :)
OdpowiedzUsuńO Boże!!! jak to smakowicie wygląda!!!
OdpowiedzUsuń