Victory, zwycięstwo, sukces, wygrana, wyrównanie rachunków, kolejna brama otwarta. Tak w skrócie można określić wczorajsze gotowanie, które mam nadzieję pozwoli mi czasem przygotować coś bez glutenu. W zeszłym roku, podjąłem się przygotwania naleśników z użyciem mąki bezglutenowej i zakończyło się to wylaniem ciasta do zlewu i soczystą wiązanką górlską rozbrzmiewającą na Kujawach. Z racji tego, że coraz więcej osób zgłaszało zapotrzebowanie na produkty bezglutenowe, postanowiłem po raz kolejny przystąpić do działania.
- 1 szklanka mąki ryżowej,
- 1 szklanka mąki kukurydzianej,
- 1/4 szklanki skrobi ziemniaczanej,
- 1 szklanka mleka ryżowego,
- 1/2 szklanka wody gazowanej ( Wodę dolewamy ostrożnie żeby nie przeholować. Ciasto powinno mieć nieco rzadszą konsystencję, aniżeli to wykorzystywane do naleśnków klasycznych ),
- 1 łyżka substancji słodzącej ( ksylitol, stewia, syrop klonowy,daktlowy, etc...)
- szczypta soli,
- 1 łyżka oliwy z oliwek ( do ciasta ),
- olej kokosowy.
- Wszystkie składniki suche mieszamy ze sobą, po czym zalewamy to składnikami mokrymi i stosując się do porad z przepsiu, wszystko mieszamy.
- Na bardzo mocno rozgrzaną patelnię, wysmarowaną olejem kokosowym, wylewamy ciasto, które nie będzie się zachowywać tak jak klasyczne naleśnikowe ( będzie bulgotać, jak zupa w garze ). Nie należy się jednak denerwować i cierpliwie poczekać na moment, kiedy krawędzie naleśnika lekko się zarumienią. Lekko podważamy nasz placek i ostrożnie przewracamy na drugą stronę. Nie ukrywam, że pierwsze trzy naleśniki to była walka, nie należały one do najpiękniejszych ( jeden z nich wylądował w koszu ), ale w rezultacie poddały się i zaczęły wychodzić. Myślę, że dużą rolę odgrywa tutaj znalezienie optymalnej temperatury dla patelni.
Jeśli ktoś jest ciekawy farszu, jakim potraktowałem powyższy produkt, oznajmiam że nie napracowałem się zbyt mocno. Wrzuciłem do gara ciecierzycę, suszone pomidory wraz z zalewą, kilka liści jarmużu, czosnek, oraz papryczkę chilli. Wszystko doprawiłem pieprzem, solą oraz kilkoma kroplami oleju z orzechów ziemnych i porządnie zmiksowałem na aksamitną papkę. Dla podkręcenia smaku, naleśniki wysmarowałem ketchupem wykonanym zgodnie z przepisem jadłonomii, ale o jego produkcji napiszę niebawem. Mam nadzieję, że Wasze poczynania z glutenfree naleśnikami, zakończy się sukcesem. Powodzenia i smacznego :)
na pewno są pyszne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;-) www.make-life-green.blogspot.com
genialnie wyszły!!! tak bardzo mam ochotę na naleśniki, że aż napatrzeć się nie umiem na Twoje dzieło :) a pasta świetna, takie proste pomysły są najlepsze!
OdpowiedzUsuńUwielbiam prostotę w daniach. Jako osoba aktywna, często nie mam czasu na stanie przy garach ;)
Usuń